Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdym poczynku, przygotowała jedzenie, ugłaskała.. Ach!
Regina. Co tobie?
Wanika. Nic, majak przemknął mi przez głowę. Niech pani weźmie bat i wybije mnie.
Regina. Nie pleć.
Wanika. Kochana pani, wychłoszcz plecy, piersi całą siłą.
Regina. Waniko, rozum postradałaś.
Wanika. Za to mnie wybij. Matka moja z pewnością by to zrobiła. Szkoda, że jej tu niema. (Wbiega zadyszany Dżak).


SCENA VI.
Ciż i Dżak.

Dżak. Obwąchują kotlinę... ha! gady podłe! Znam ja ich! Każdy handlarz niewolników ma takich szpiegów, których daleko od siebie puszcza na zwiady.
Regina. Czy coś pewniejszego wiadomo?
Dżak. Murzyn, który szedł przez las do stacyi niemieckiej ze skórami antylop, mówił mi, że spotkał dwu tych żbików, leżących przy drodze. Pytali go również o nas, udając, że chcą się zgodzić do roboty. A no zaraz wyśpiewają prawdę.
Regina Gdzie?
Dżak. Pan Gala kazał prosić panią o pozwolenie