Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wzięcia czterech najmocniejszych parobków i zrobienia małej obławki.
Regina. I owszem, idźcie, ale przekonajcie się naprzód, kim są i nie popełniajcie żadnego okrucieństwa.
Dżak. W każdym razie ja rewolwer w kieszeń schowam. To mnie doda odwagi a im szczerości i pokory. Nie ukradną mnie.
Regina. Zapewne o tem nie myślą.
Dżak. Tipu-Tip, ile razy miał napaść jakąś osadę a obawiał się silnego odporu, kazał zawsze swym psom kraść domownika, który pod pletnią drucianą o wszystkiem go objaśnił. Ale ci nie z jego bandy, bo całkiem czarni. No, Waniko, może się przyłączysz do nas i chłopca sobie przyprowadzisz.
Wanika. Dziękuję. Z panem Galą bym poszła, ale Dżak ma skrzydła przy nogach i tylko umie dobrze uciekać.
Dżak. Przecież takiego straszydła jak ty nie zobaczę. (Wychodzi).


SCENA VII.
Regina, Wanika, później Achtman.

Wanika. Straszydło! Od niego djabeł skóry by pożyczył, ażeby się oszpecić.
Regina (która zapieczętowała list, podając go). Zanieś ten list na stacyę, niech oddadzą kapitanowi statku. (Słychać pukanie do drzwi). Kto to? (Wanika oddala