Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

twórz z nich dla swej działalności szeroką podstawę, zapanuj nad nimi rozumem i uczciwością a nad wrogami potęgą — zostań monarchą murzynów!
Gala. Pani mądra i dobra, twe słowa zakręciły szalony wir w mojej głowie, śpiewają mi w uszach odurzającą muzyką a przed oczami migocą światłem błyskawic. Otoczył mnie krąg widm kuszących... Ale czy ja, bezwiedny oręż w twej ręce, odbite echo twej woli sprostam takiemu zadaniu? Gdybyś pani weszła we mnie jako moja dusza, gdybyś uderzyła mną jak chmura gromem, rozdzierałbym góry i rozdmuchiwał je jak kupki piasku.
Regina. Czyż panu odmawiam rady?
Gala. Prawda... To też porywa mnie jakiś gwałtowny a nieznany prąd... On nigdy dotąd nie unosił moich myśli... Tak, piękny, wspaniały to sen... Rozkopać groby żywcem pogrzebanych, wskrzesić ich i rozpowić z osłon dzikości, wypędzić z tego cmentarza hyeny, zamienić go na siedzibę życia, napełnić ją szczęściem — ach! — jakże to cudowny widok! Ale, nie, nie zarzucaj pani na moje karle ramiona płaszcza majestatu olbrzymów, bo ja w nim ginę jak ukryty w jego fałdach robak.
Regina. Powtarzam, bądź pan zuchwałym.
Gala. Po co pani ciskasz we mnie te gorejące rojenia, jak rozżarzone węgle w snop bawełny, który od nich spłonie? Po co robisz ze mnie mocarza, bohatera, po co mnie nazywasz panem, mnie, który nie