Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tych dostawców żywego towaru, arabowie nie prowadziliby niecnego handlu. Ale wy jesteście najmniej winni: przez wieki całe obłudni apostołowie pracowali nad upodleniem was. Nie upłynęło jeszcze sto lat od czasu, kiedy dostojnicy kościelni założyli Towarzystwo szerzenia chrześciaństwa, które kapitały na ten cel czerpało ze sprzedaży murzynów do Indyj zachodnich. Czy wobec tego można się dziwić barbarzyńskim wodzom waszych plemion, dzierżącym zamiast bereł ogony bawole i tańczącym na jarmarkach? Europa ratować was nie zechce i nie może, wy przedewszystkiem musicie ratować się sami. Bądź pan dumnym, ambitnym, zuchwałym, a kto wie, czy nie zostaniesz wielkim. Jeżeli kukułki europejskie w waszych gniazdach składają swoje jaja; jeżeli anglicy, francuzi, niemcy wprowadzają tu skrzynie, z których niespodziewanie wysypują się gnębiciele; jeżeli każdy z tych narodów uderza zdradziecko w wasze piersi sztyletem owiniętym w traktaty handlowe i usiłuje z waszej ziemi wykroić sobie państewko; jeżeli nawet papież w suknie kapłańskie ubiera przysyłanych tu werbowników, czemuż jeden z was, pan nie miałbyś sięgnąć po władzę nad swoimi? Czemuż byś nie miał odegnać rąk obcych, zatopionych w waszej kieszeni lub ściśniętych na waszem gardle? Byle awanturnik lub przekupień europejski chce być waszym władcą, czemu pan o tem nie zamarzysz? Rozpuść daleko promienie swego wpływu, zwiąż nim współziomków, wy-