Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cie się — miłość wasza nie zmieni się w powietrze, którem tu oddychają ludzie. Nawet na jednej półkuli żyć obok siebie nie możemy. Gdy nad wami słońce zaświeci, nade mną zgasnąć musi, żeby nas razem nie widziano — inaczej ja i wy shańbieni. Dziś nikt nie pamięta, że Makary zwał się kiedyś Wiszarem; jutro przypomnianoby sobie to imię, ażeby nas bezcześcić. (wskazując na Reginę, zdala stojącą w niemym zachwycie) Może ona jedna nie potępiłaby nas... ona wam mnie zastąpi. Pani... pozwól mi zanim odjadę nazwać cię córką... mam jeszcze w obec świata prawo złączyć cię z mojem synem...
Aureli (z zapałem do Reginy). Nie odmów pani... Niech przynajmniej szczęście jednym promieniem rozweseli mi żałobę tej chwili...
Regina. Nie odmówię, ale jeśli pan się o to w innej upomnisz. Wprzódy bez śladu zniknąć muszą wspomnienia, które nas jeszcze wczoraj na zawsze rozłączały. W związku całego życia ślub jest tylko jego drobnem mgnieniem. Poznaj pan nasz świat — może pokochasz jego ideały — a ja wolę, żebyś wtedy czuł dla mnie wdzięczność za obecną odmowę, niż — żal za zgodę.
Aureli (z goryczą). Pani... ojcze... siostro — jesteścież w rękach mojego losu tylko łudzącymi błyskami, którymi on szyderczo przede mną miga i nigdy mi uchwycić nie pozwala?
Makary. Bądź spokojny — ona będzie nigdy niezachodzącą gwiazdą twego życia i nigdy cię nie opuści.