Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SCENA V.
Ciż prócz Melanii.

Cecylia (przybiegłszy do Makarego z płaczem). Och księżulku, nie gniewaj się, ale pociesz mnie i podziękuj tej pani, że mnie odnalazła i wyratowała z niegodnej zasadzki, gdzie przez półtora dnia uwięziona konałam w strasznych przeczuciach. Kto wie, czy zdrajca który dotąd nie śmiał... (Poważnie — odstąpiwszy od Makarego, który z niedowierzaniem się w nią wpatrywał) Księże Makary... wierz mi, jeśli wierzysz sobie, żeś mnie tylko niepokalaną żyć nauczył.
Makary (powiódłszy na około osłupiałym wzrokiem z wzniesionemi do góry rękami, zwracając się naprzód do Reginy) Rozgrzesz mnie pani... rozgrzesz ludzki rodzaju... rozgrzesz całe stworzenie za niesprawiedliwe słowa rozpaczy, bom... ja tych dwojga... (zatrzymuje się chwilę — następnie z krzykiem) ojciec!
Cecylia. My jego dzieci!
Aureli. Ja jego syn — moja siostra!
Regina (cichym głosem). Rozumiem go... (chwila głębokiego milczenia).
Makary (z dziką rozpaczą). No nie ociągajcie się dłużej i śmiało przeklnijcie występnego ojca!
Regina (zbliża się do Makarego i klęka). Dla innych występny, pozwól mi się uczcić, dla mnie najszlachetniejszy z żywych.