Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tak czystą, że nawet umierając, chociaż gorliwa katoliczka, nie pozwoliła się księdzu dotknąć przy ostatniem namaszczeniu. Taką byłam — ja, aż po chwilę, w której te słowa wymawiam; taką uchować pragnęłam Cecylię wtedy, gdyś księże mnie wyklinał. Oddać ci jej nie mogłam, boś ją chciał odebrać w imię poniżenia dla mnie, bo wierzyłam w prawość moich uczuć dla niej, bo pragnęłam, żeby ona własnem szczęściem opowiedziała kiedyś światu i tobie moją uczciwość i krzywdę, bo ją jak siostrę, jak dziecko kochałam. Jest kto, co by w jej nieszczęściu więcej stracił a mniej zawinił? Sądź ojcze, bo to już wszystkie moje grzechy.
Makary (który długo pasował się z silnem wzruszeniem). Aureli!... Aureli!... (Aureli ukazuje się).
Regina. On... tam?...
Makary (w uniesieniu do Aurelego). Nie wiedziałem... kłamałem... kochaj ją... niewinna...
Aureli (z zapałem). Cienie grzechu, pokryjcie sobą wszystkich ludzi, aby mi ona tylko jasną pozostała! (chce biedz do Reginy).


SCENA IV.
Ciż, Melania i Cecylia.

Melania (stając we drzwiach korytarza z Cecylią).
Makary (z gwałtownym niepokojem i radością). Żyje!?
Melania. Ocalona! Może za to wszystkim przebaczać będziecie, wtedy przebaczcie i mnie... (szybko oddala się).
Regina (wołając za nią). Pani!...