Przejdź do zawartości

Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Regina (gorączkowo) Dobrze — ale nie odmów mi pan jednej, może ostatniej przysługi. Jeśli pan czujesz, że jesteś mi winien bodaj dobre złudzenie, zechciej za to sprowadzić tu znajomego panu Jastrzębca. (z dumą) Potem omijaj pan ten dom, bo od dziś mieć będziesz mniej dla niego szacunku a ja w nim tyleż co dotąd godności.
Aureli (wybuchając). Ludzie, co za złowrogim językiem mówicie!
Regina (wskazując na Makarego). On sędzia — ja osądzona, niech więc on panu ten język tłomaczy — ja tylko żegnam.
Makary. (chwytając Aurelego za rękę). Jego mam... żywego... chodź... uciekajmy! (wybiega z Aurelim).


SCENA III.
Regina sama, później Antoni.

Regina (przez chwilę stoi nieruchoma — nagłym zwrotem rzuca się do posągu ojca — wpatrując się weń rozrzewniona, poczem szybko idzie do drzwi, otwiera je i woła rozpaczliwie) Antoni!
Antoni (wpadając przerażony). Co się stało, że panienka tak woła?...
Regina (usiłując zapanować nad wzruszeniem). Siądź tu koło mnie, mój przyjacielu.
Antoni. Jezus Marya, co się dzieje... Od śmierci naszego nieboszczyka pierwsze łzy u panienki widzę...