Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czwarty obywatel. A ja jeszcze bardziej nie wierzę arystokratom: kogo oni prześladują, ten musi być porządnym człowiekiem. (odchodzą).
Piąty obywatel. Na zboże śniedź padła, jarzyny wyschły, owoce dobrego zbioru nie obiecują — widoczny to gniew bogów, żądających ofiary.
Szósty obywatel. Ludzie opowiadają, że pasterzom na górach ukazuje się ciągle Bachus w postaci żebraka, proszącego o winne grono. Jest to niewątpliwa zapowiedź klęsk.
Piąty obywatel. A magazyn Peryklesa w tym roku nie bardzo zasobny. (przechodzą).
Menon. Przed każdym pojedynczo zarzutów moich uzasadniać nie będę — poczekajcie na rozprawę sądową.
Siódmy obywatel. Ale pamiętaj, ażebyś ich dowiódł należycie, bo inaczej jakiś gruby kij niedaremnie rośnie.
Menon. I ja mój znajdę, a tymczasem chciałbym tylko wiedzieć, co wam do tego?
Ósmy obywatel. Fidyasz był także naszym mistrzem, znaliśmy go jako człowieka przezacnego, a tyś go zrobił złodziejem.
Menon. On sam się zrobił.
Siódmy obywatel. No, zobaczymy. Staraj się braciszku ażebyśmy ci pozwu nie wypisali na skórze!
Elpinika. Kto to?