Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Menon. Uczniowie Fidyasza, grożą mi napaścią, jeśli skargi nie udowodnię.
Elpinika. Żartuj z nich — wszystko dobrze się układa. Stary Diofites bardzo zręcznie nam pomaga. (odchodzą).
Tucydydes. Za taki kawał łąki cztery miny — to jak bym ci darował. Ale ustąpię — po skończeniu się sprawy pomówimy. Należysz dziś do przysięgłych?
Dziewiąty obywatel. Należę.
Tucydydes. Po sprawie zatem zgodzimy się. Tych świecących ryb chyba z więcierza nie wypuścicie.
Diofites (zbliżając się do Tucydydesa). Co to znaczy, że niema ani Peryklesa, ani nikogo z jego przyjaciół?
Tucydydes. Są w więzieniu u Fidyasza. Ksantypos nie wytrzeźwiał?
Diofites. Nie.
Tucydydes. Ale czy znowu nie za bardzo pijany?

SCENA II.
Ciż, Metronomos, Archont, Protagoras, Polignotos, Alcybiades i Hermipos.

Metronomos. Szanowni obywatele, uciszcie się, sędziowie niech zajmą swoje miejsca. Sprawa Fidyasza! (gwar ustaje).
Archont (zasiada na prezydyalnej ławce). Czy wszyscy przysięgli są obecni?
Metronomos. Pięciuset.
Archont. Gałki rozdane?
Metronomos. Tak.