Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  149  —

cie: koniokrad! wtedy odrazu wiesz z kim masz do czynienia, choćby to był ktoś wypuszczony po raz dziesiąty dla braku dowodów.
Muszę też donieść czytelnikom ,że obecnie i ci, którzy na lato wyjeżdżają na tak zwane letnie mieszkania, zobowiązani są zaopatrywać się w paszporty. Przedewszystkiem zmniejszy to liczbę wyjeżdżających, niejeden więc oszczędzi to, co byłby na letnie mieszkania wydał, powtóre zmniejszą się przesądy, jakoby w Warszawie latem było takie powietrze, że oddychać niem nie można, po trzecie powiększy się zapotrzebowanie na papier, wiadomo zaś, że im gorzej stoi jakieś społeczeństwo, tem więcej spotrzebowywa papieru.
Inni twierdzą, że miarą cywilizacyi jest ilość spotrzebowanego mydła. Fałsz największy! Mydlić lada kto potrafi, ale pisać nie każdy, u nas zaś pisze się więcej, niż gdziekolwiek na świecie. Albowiem posłuchajcie. W Płockiem wiatr wywrócił dwa słupy graniczne, jeden od strony pruskiej, drugi od naszej. W Prusach postawiono następnego dnia inny i skończyło się Z tej strony wzięto się do rzeczy daleko po rządniej: poczęto pisać, pisać i pisać... Pisano przez rok; sprawdzono, że słupa niema, zbadano, że go przewrócił wiatr, zbadano dlaczego wiatr wiał na słup... upłynął rok, zaczął się drugi. Słupa wprawdzie dotąd niema, ale