Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   143   —

której deklamacye Witowe idą w kąt. Waga dramatu leży w Steinbauerze. W miarę rozegrywania się sprawy, wychyla się on złowrogo coraz bardziej na światło, przedstawiając osobę swą wszystkim, co sprawia, że postać ta, wzięta pojedyńczo, nader wielmożna i wyborna, psuje jednak równowagę w dramacie. Dziwna rzecz, a jednak tak jest! Psuje równowagę, właśnie dlatego, że zasłania Wita, który w tej antytezie tem bledziej i bezbarwniej się wydaje, psuje równowagę, bo skupia w sobie te wszystkie promienie, które Wit skupiać powinien, bo odwraca uwagę od postaci, którą autor główną mianował, bo, jednym słowem, z dramatu, zatytułowanego: Wit Stwosz, czyni dramat, który raczej tytuł: „Steinbauer“ nosić powinien.
Niemniej jednak postać to, dowodząca niepospolitych zdolności autora. Wogóle w całym tym dramacie, prócz jednej Beaty, która mdłą, a nawet przez odziedziczoną po ojcu skłonność do dyalektyki często nieznośną się wydaje, postacie poboczne są kreślone znakomicie i o całe niebo postać Wita przenoszą. Wieje z nich iście średniowieczny duch. Taki Daischler, Erdmuta, Starzec żebrak to typy, jakby żywcem ze średniowiecznych czasów wyjęte, schwytane na gorącym uczynku, nacechowane ogromną prawdą. Dowodzi to zarazem sumiennych studyów, ale dowodzi i zdolności autora. Wogóle całe tło, jak już wspomnieliśmy, jest przepyszne,