Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziką namiętnością. A że przytem i mazura grają z taką werwą, że aż struny pękają na skrzypcach, nic więc dziwnego, że i publice drgają nogi, płonią się twarze, i huczne: „elien!“ wyrywa się od czasu do czasu z rozradowanych piersi.
Publiczność zbiera się tam dosyć licznie, czego przyczyną jest potrochu środek miasta, potrochu oryginalność muzyki, a nakoniec i restauracya. Ostatni ten powód odgrywa także niemałą rolę i nadaje zebraniom owym charakter muzykalno-gastronomiczny.
Zresztą, nie droga to muzyka, — a jak dla nas, ma jedną ważną wyższość nad innemi, t. j. że przynajmniej pieniędzy za nią nie biorą ci, którzy biorą zawsze i za wszystko, — Niemcy.
Dajemy Węgrom, — ot, i pewna rozmaitość.
Nad Bilsem, Gunglem i im podobnymi zawisły podobno na naszym horyzoncie czarne chmury. Ni mniej, ni więcej, tylko pisma poruszyły projekt naszej, miejscowej orkiestry. Wprawdzie, jeżeli ten projekt tak się urzeczywistni, jak wiele innych — to Bilsowie i Gungle mogą się śmiać z burzy; ale nużby się urzeczywistnił?…
Ha! byłoby jedno więcej pole do walki między żywiołem germańskim a słowiańskim, tylko, że tym razem nie szłoby, jak to się dzie-