Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stawia się zawsze obok: młode) autorki. Piszą powieści — dlaczegóżby nie miały prawić i z katedry? Wprawdzie złośliwi zarzucają wogóle niewieścim powieściom brak siły, prawdy życiowej, logiki w pomyśle i charakterach, że tworzą idee, a raczej mżonki, nie osoby; mówią im, że piszą wodniście, że nie umieją stanąć na stanowisku przedmiotowym, że nakoniec — zaledwie śmiem powtórzyć — powieści ich nie mają sensu!… Ale zarzuty powyższe nie wielkiej zapewne są wagi, bo… bo kobiety piszą powieści, i trzeba im przyznać, że przynajmniej ilością wynagradzają jakość. Dla czytelników winno to być wszystko jedno.
Że zaś wszystkie owe płody niewieście są do siebie podobne, — wyjaśnia się to jednakowością percepcyi. Dla nie znających znaczenia tego wyrazu tłómaczy go; znaczy on, zapatrywanie się.
Przejdziemy teraz do tego, coby, gdyby owe owe prelekcye miały się odbywać w lato, stanowiło dla nich walną i niezwyciężoną konkurencyę… Mówimy tu o Gunglu i węgierskiej orkiestrze, wygrywającej w Tivoli.
Węgry nie tylko muzyką, ale i powierzchownością swoją liczną ściągają publikę. Wyobraźmy sobie kilkunastu prawdziwie typowych madziarów, w kostyumach z huzarska wyszywanych, czarnookich i czarnowłosych, wygrywających czardasze z ogniem i właściwą im,