Strona:Piołuny.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tylko się sokół stary dziko zżyma
Na złotém berle, ogar dziko wyje,
Już wojewody w zamku nie utrzyma
Wdzięk ani sława — wąż się w sercu wije
A ona śmieje się cicha, dziecinna,
Choć wnuka zdrajcy — alem jest niewinna!...





Na lipę.

O epopejo wieków! w prastarych konarach
Szumisz miodowym kwiatem w dreszcz tajny, zaklęty,
Każdy szmer tego listka, głos z przeszłości świętéj
Chwila — dawno wybita na wieków zegarach...
To tchnienie macierzyste, ciche, rzewne, tkliwe,
Szumi jak sztandar Chrobrych, jak Piast miłościwe!
Za wieczory i ranki spędzone w twym cieniu,
Lipo moja roskoszna! witajże mi w pieśni!
Bądź majestatyczna, w każdém pokoleniu
Dojdź czasów, oprócz których, nic nam się dziś nieśni!
Oby pieśń ma nieznana, samotna, twe czoło
Otaczała tu kiedyś nieustanną pszczołą!...
A jeźli zginiesz w wieków koniecznej kolei,
Szum w méj pieśni, w miłości głos, jak dziś nadziei!