Strona:Piołuny.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Grzmot jéj się stacza — leci — przepada
Znów wraca, we łzach drżą błyskawice
Jakby przed prawdą mrużył źrenice,
A echo dolin zawodzi: biada!
I krucze skrzydła rozpłata w dal,
Wsparta na skałach urasta z fal!
Zarzuca niebo kwefy czarnemi,
Urąga niebu! — urąga ziemi! —
O precz mi z ciszą! te kołysanki
Dla snów dzieciny, duszy niebianki!
Ja łaknę burzy tak płomienistej
Jak ducha mego dzikie wulkany —
I tak szalonéj, i tak ognistéj
Jak myśli mojej szał rozkiełznany!
A tak piekielnéj jak dziś me serce,
Nim się dotrzaska w życia rozterce!
Hej! Niechaj rykną w chór uragany
Nad ziemi łany! Nad wody piany!
Grzmijcie obłoki! Łyskajcie nieba!
Niech anioł wichrów w trąbę uderzy,
Mnie gromów trzeba! Mnie burzy trzeba!
W sieci piorunów duch w siebie wierzy!...
Niechaj za gromem
Pogoni
Grom!
I niebios tonem
Zadzwoni
W dzwon!...