Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lić między miłośników. Kiedy nadejdzie wigilja, a potem święto, skarż się i zrzędź, powiadając: „Zmuszona jestem sumienie swoje i duszę grzechem pokalać!
„A to jakim sposobem?“ zapytają te głowy baranie!
„Bo proboszcze dzisiaj gdzieindziej są zajęci i mszy św. dla mnie odprawić nie mogą“. Odłożysz więc nabożeństwo na inny dzień, ale pieniądze zatrzymasz i twemu honorowi nie stanie się uszczerbek.
PIPPA: To rozumiem!
NANNA: Przypuśćmy, że masz u siebie w domu całą gromadę adoratorów, którzy przyszli, aby się z tobą zabawić! Udaj, że ci nagle przyszło do głowy pójść na parę godzin na spacer; nie tracąc, ani krzty czasu, ubierz się, a stojąc już przed drzwiami powiedz:
„Zajdziemy do kościoła po drodze“. W kościele pomruczysz trochę ojczenaszków, a potem pójdziesz wzdłuż kramów i każesz sobie różne rzeczy pokazywać: maście, ambrę i różne piękne błyskotki. A jak ujrzysz coś takiego, co cię w oczy kłuć będzie, to nie mów: „Kupcie mi to, a wy tamto“, tylko powiedz: „To, a to podoba mi się bardzo“.
Każ wybrane rzeczy na bok odłożyć i powiedz: „Później przyślę po nie“. Tak samo rób zawsze z pachnidłami i innemi drobnostkami.
PIPPA: Do czegóż wy zmierzacie?
NANNA: Prosto do ich gołębnika!