Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z lewandy. Do ust mam coś, co nie tylko zęby w zdrowiu utrzymuje, ale i oddech w zapach fijołków przemienia. Pippo!
PIPPA: Co mateczko?
NANNA: Nigdy nie używaj zapachów mocnych, albowiem te dobre są tylko dla tych, które z natury śmierdzą! Kąp się często i myj przynajmniej dwa razy dziennie wodą gotowaną z pachnącemi ziółkami; ciało twoje nabierze przedziwnie słodkiego aromatu, jak świeża bielizna, wyjęta ze skrzyni.
I tak, jak na widok niepokalanie białego płótna, nikt nie może się powstrzymać, aby niem twarzy nie obetrzeć, tak też i na widok piersi śnieżystej, szyj i i świeżo umytych policzków, nikt się nie oprze pokusie, aby całować już bez końca.
Ale to jeszcze cały szereg drobnostek, które dopiero teraz mi na myśl przyszły, kiedy już chciałam zakończyć. Wiedz Pippo, że ja jestem studnią bardzo głęboką, z której tak obfity strumień wytryska, że czem dłużej z niej czerpać, tem więcej się nabiera. Ale!... Włóżno ten pierścień na palec!
PIPPA: Już włożyłam!

NANNA: Kiedy zbliżać się będzie dzień Świętego Filipa nie zapomnij zawczasu powiedzieć przyjaciołom, żeś ślubowała w wigilję dnia tego patrona[1] zamówić dwadzieścia mszy i nakarmić dziesięciu ubogich; koszta musisz po równemu podzie-

  1. Pippa — Filipina.