Poczuwamy się do obowiązku uprzedzenia czytelników, że, mimo tytułu dzieła, i mimo tego co mówi jego wydawca w swej przedmowie[2], nie zaręczamy za autentyczność tego zbioru, a nawet mamy poważne przyczyny mniemać, iż jest on jedynie prostem powieściowem zmyśleniem.
Co więcej, zdaje się nam, że autor, mimo iż wyraźnie się zabiega o prawdopodobieństwo obrazu, zniweczył je sam, i to bardzo niezręcznie, przez wybór epoki, w jakiej umieścił opisywane przez siebie wypadki. W istocie, większość osób, które wprowadza na scenę, tak mocno szwankuje na punkcie dobrych obyczajów, iż niepodobna jest przypuszczać, aby miały żyć w naszem stuleciu; w tem stuleciu filozofii, w którem oświata, rozlewająca się na wszystkie strony, uczyniła, jak każdemu wiadomo, wszystkich mężczyzn tak pełnymi zacności, a wszystkie kobiety tak skromnemi i cnotliwemi.
Nasze zdanie jest zatem, że, jeżeli wypadki opisane w tem dziele mają jakiś podkład prawdy, to mogły one jedynie zdarzyć się albo w innem miejscu, albo w innym czasie. Mamy wielce za złe autorowi, że, uwiedziony wyraźnie nadzieją wzbudzenia żywszego interesu czytelnika przez większe zbliżenie się do swego kraju i swej epoki, ośmielił się we współczesnych