Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jutro powracają. Gdy dowiedział się o tem, rzekł: „No, to i my wyjedziemy!” A choć z początku wydało mi się to niemożliwością i wzięłam to za żart jedynie, wszystko urzeczywistniło się. Biorąc sprawę „filozoficznie“, aby nie weszła na kręte drogi, szybko ułożyłam plan bitwy. Poleciłam Krystynie, aby mnie zaprosiła na wycieczkę, ofiarując mi nocleg u siebie, jako że mamy wyjechać o wschodzie słońca. Rodzice udzielili przyzwolenia i wyjechali bez troski na imieniny ciotki do Sorő.
Otóż wczoraj o 6-ej wieczorem dwie dziewoje wędrowały sobie Aleją Królewską. Po pewnym czasie dogoniło je lando. Zatrzymało się; ktoś otworzył od wewnątrz szybkim ruchem drzwiczki, i jedna z dam znikła, poczem powóz potoczył się w dalszą drogę. A podczas gdy Krystyna powracała do domu, aby odsiadywać swój 24-godzinny areszt — zakazałam jej bowiem surowo pokazywać w Kopenhadze przez ten czas swoją pulchną twarzyczkę — my jechaliśmy do kraju bajki.
Uprzednio na moje pytanie: „jak i dokąd“ powiedział mi tylko: „Nie kłopocz się o nic. Bądź tylko o szóstej w Alei Królewskiej. Przybędę w powozie ze wszystkiem, co jest potrzebne, i uwiozę cię do odległej, mało od-