Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeżeli ze swego nieba, niewątpliwie błyszczącego weselem, przyglądacie się wędrówce waszych potomków, to na pewno odczuwacie smutek i żałość na widok nędznego święta mojego i mamy dzisiejszej Sylwestrowej nocy. O, nie! W naszym domu nie jest zwyczajem, jako było w waszym, że stary rok żegnało się grzmiącemi wiwatami przy bogato zastawionym stole, a nowy pozdrawiało pukaniem korków z butelek szampana.
Siedziałyśmy same, ja i mama, oczekując nowego roku. Zwinęłyśmy się w kłębek, każda w swoim rogu kanapy, spędziłyśmy długie godziny w milczeniu, nie mając zupełnie chęci zawiązania zwykłych rozmów. Ale kiedy stary zamknięty mechanizm ściennego zegara wydzwaniał cichemi, żałosnemi tonami dwunastą, wyprostowałyśmy się nagle obie i jęłyśmy nasłuchiwać...
Opadł mnie jakiś strach bezimienny. To było niemądre, ale miałam wrażenie, że to wybija dla mnie godzina rozstrzygająca. Każde uderzenie zegara brzmiało mi w uszach niby: „To ty! to ty!” — aż przebrzmiało wszystko w chrzęście i brzęku, który przypomniał im dzwonki mknących sani.
Naówczas matka zamknęła mnie w swoich