Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KRISANTO.

Albo ta łąka zielona
Pod tym lasem rozciągniona,
Albo to miejsce w dolinie,
Gdzie jakieś nimfy, boginie,
Których dźwięk taki uroczy
Zabrał nam serca i oczy.
Jedna wiersze czytająca,
Druga pieśni śpiewająca,
A trzecia wdzięcznie schylona
Bez myśli, a zamyślona,
Dawała do zrozumienia,
Że kobieta mieć nie może
Nic lepszego do czynienia.
Jak być piękną w każdej porze.

ESKARPIN.

I prawda! — ja w życiu całem
Równie pięknej nie spotkałem.

KLAUDJUSZ (do KRISANTA).

A gdyby też, ot, w tej dobie,
Była ci rzecz dozwolona
Wybrać którą z tego grona,
To którąbyś wybrał sobie?

KRISANTO.

Niewiem; bo tych dziewcząt troje
Zabrało pod władzę swoję