Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DARJA.

A ja? cóż uczynię przecie?
Gdy wy pracować będziecie,
Chcąc dowieść, jak wzgarda wasza
Obchodzi mię i przestrasza,
Obok nad zdrojem usiędę,
I w niem przeglądać się będę.

(wchodzi KRISANTO, KLAUDJUSZ i ESKARPIN.)
NISIDA. (śpiewa).

Słowiku, co pełen lubości
Rozgłaszasz słodycze miłości,
Jakąż zazdrością przejmujesz mię!
Lecz nie! bo śpiew twój radośny
Jutro śród skargi żałośnéj
W rzewnej rozpłynie się łzie.

KLAUDJUSZ (do KRISANTA).

I cóż? czyż cię nie zachwyca
Ta prześliczna okolica?

KRISANTO.

Ach! któryż artysta, który,
Sprosta tym cudom natury!
Ze wstydem to ci wyznaję,
Pierwszy raz zwiedzam te gaje.

KLAUDJUSZ.

Ten las u świątyni progów,
Toć to ziemski Olimp bogów.