Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rzucę się w te świata blaski,
Po zaszczyty i po łaski,
Na które nie zasłużyłem
Żadnym własnym moim czynem,
Jeno żem jest twoim synem. —

POLEMIO.

Czyż nielepiej w życia wiośnie
Używać rozkoszy świata,
Niż marnować młode lata
Tak samotnie i żałośnie? —

ESKARPIN.

Najlepiej w całym tym sporze
Przypowiastką, rzecz wyłożę.
W pewnem mieście malarz lichy
Kupił mizerne domisko,
Jak gdyby na pośmiewisko,
I rad z siebie, pełen pychy,
W skok do przyjaciela wpada,
Przywodzi go i powiada:
(Przyjaciel też to był taki!)
Krótko mówiąc ladajaki.
Cóż? mówi — wszak nędzna buda?
Ale ja z nią zrobię cuda.
O! bo ja się znam na dziele!
Niechno tylko go pobielę,
A następnie pomaluję