Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Własną, moją ręką, wszędzie,
Po mojemu, jak pojmuję,
Zobaczysz, prześliczny będzie!
A ów śmiejąc się odrzecze:
„Będzie, mówisz? ha! nie przeczę;
Jam jednak tego pewniejszy,
Że gdybyś wprzód malowidło
Dał, a następnie bielidło,
To byłby jeszcze piękniejszy.“
Otóż takie moje zdanie,
Pozwól mu malować, panie,
A na takie malowidło
Lepiej przypadnie bielidło;
Boć i lichy malarzyna
Dobry, gdy w porę poczyna.

KRISANTO.

Więc, jak żądasz tak się stanie.
Wolę twoją tak wypełnię,
Że sam wkrótce przyznasz panie,
Iż zmieniłem się zupełnie. — (odchodzi.)

POLEMIO.

Klaudjuszu, serce mnie boli
Widzieć syna w takim stanie.
Ten smutek, to zadumanie,
Boję się, aby powoli
Nie wzrosły aż do szaleństwa.