Strona:Pedro Calderon de la Barca - Kochankowie nieba.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

We wszelkich umiejętnościach,
I ze wszystkich najbieglejszym,
A dziś ciężko podejrzany
O wspólnictwo z chrześcijany,
Uszedł cesarskiej pogoni,
I tu, jak mówią, się chroni,
W skalistych grotach się kryje,
Gdzie tylko dziki zwierz żyje.
On mi światła nie poskąpi,
On mi rozjaśni tę ciemnię,
Lecz póki to nie nastąpi,
Myśli straszna, co tajemnie
Dręczysz mię wciąż przez dni tyle,
Dozwól odpocząć na chwilę,
Opuść mnie, odstąp odemnie —
Niech ożyję! —

(wchodzi POLEMIO, KLAUDJUSZ i ESKARPIN.)
ESKARPIN.

Mój pan sobie
Z wiatrami rozpoczął waśnie.

KLAUDJUSZ.

Niech wejdą wszyscy dworzanie.

POLEMIO.

Krisanto! synu! co tobie?