Przejdź do zawartości

Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I biegła do swojej ulubionej ścieżki; ale motylek widząc groźną pogoń za sobą, nad brzegiem strumienia silniej skrzydełka rozwinął, by na drugą przelecieć stronę; biedaczek długą ucieczką strudzony nie dokazał tego, lecz kiedy już uczuł, że go siły opuszczają, nadpłynął listek wierzbowy i motylek spoczął na nim. Zobaczywszy to Emcia, chciała go z listkiem przyciągnąć do siebie, machnęła chusteczką w wodę; ale cóż się stało? nad samym stojąc brzegiem, przechyliła się zanadto i wpadła w wodę.
Biedna dziewczynka nie umiała pływać, przelękniona robiła jak mo-