Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brze będzie wtenczas biegać od jednego do drugiego końca łąki po nad samą wodą.
Nie wiedziała, że stara wierzba ważną jej kiedyś miała uczynić przysługę.
Pewnego razu Emcia biegając spostrzegła ślicznego motylka; — błękitne miał skrzydełka, a na nich czerwone centki i złote kropki jaśniały. Lekka i płocha dziewczynka zaczęła go gonić po łące, motylek w różne uciekał strony, nakoniec zwrócił się ku strumieniowi.
— O! dobrze, dobrze — zawołała dziewczynka — nad wodą pewnie cię schwycę!