Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

winiętą różę, a kto nie zgadnie, ten mi jaki kwiatek dać musi.
— Dobrze, dobrze! tylko powiedz.
— Słuchajcież!

Wszystkie dzieci znają ptaka,
Wielkiego zawadyaka;
Otóż ja mu zdobię głowę,
Jak w koronę purpurowę.

Oprócz tego, ja co rano
Grabię trawkę poplątaną,
Trawkę czarną, płową, ciemną;
No! zmiłujcież się nademną,
I powiedzcie me nazwisko!
Wszak ta trawka tak was blizko!


— Co to jest? Co to być może? — szeptały dzieci — korona u ptaka i grabie.