Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A cóż mnie do tego! Poczekaj, powiem ja gajowemu, to zapłacisz karę.
— Ach, paniczu! na miłość Boską nie czyń tego: moja matka i tak biedna zkądżeby pieniędzy wzięła.
— No, to przynajmniej oddaj mi poziomki.
Grzesio ze łzami w oczach oddał Karolowi garnuszek z jagodami, i poszedł smutnie do domu, ale w myśli mówił sobie:
Poczekaj ty paniczyku, może i ty mnie kiedy potrzebować będziesz.
Karol tymczasem zajadał smacznie poziomki i natrząsał się z Grzesia: