Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który sobie w najlepsze zbierał poziomki w garnuszek.
— Ach! ty zuchwalcze! — krzyknął Karol — jak ty śmiesz zbierać dworskie poziomki? czyż to wam całego lasu za mało, że aż tu zachodzicie?
— Przepraszam panicza — rzekł Grzesio kłaniając się pokornie do nóg Karola — ale moja matka chora, na długo od niej odejść nie mogę, a chciałem jej choć trochę poziomek zebrać na ochłodę.
— Mogłeś iść tam, gdzie wszyscy zbierają.
— To też tam już wyzbierali, paniczu!