Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uważaj więc zawsze na to: kiedy chcesz co uczynić, a nie masz się kogo poradzić, połóż rączkę na sercu i spytaj: — Czyby się mama o to nie gniewała? sumienie ci zaraz odpowie.
Nazajutrz po tej rozmowie, Kostusia poszła do ogrodu; kilka dojrzałych gruszek spadłszy z drzewa, leżało na trawie. Kostusia podniosła jednę z nich i zbliżyła do ust; miły zapach uderzył jej nosek, przez cienką rumianą skóreczkę znać było, jaka soczysta, jaka smaczna ta gruszka być musiała; ale kiedy dziewczynka już w nią ząbki zatopić miała, przyszło jej na myśl po-