Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
154

Robino z żalem pogląda na trzy części swego ogrodu, które przeszły posiadacz burakami pozasadzał; a pan Wincenty, który miał połowy ogrodu doglądać, zapuścił wszędzie osty i pokrzywy po ulicach i gajach. Owoce, kwiaty, warzywa, siedzą tu i ówdzie bez najmniejszego porządku po kwatérach, które się od buraków pozostawały. Posągi stojące jeszcze gdzie niegdzie, nie lepiej, jak sam ogród wyglądają. Herkules stoi bez maczugi, Wenerze ręki brakuje, Merkuriusz kuleje na jedną nogę, Gracije podobniejsze są do Furii niż do siebie, Hebe niema jednego ucha, tylko bożek miłości stoi nietknięty — on jeden czas umie zwyciężyć.
Robino wzdycha przed każdym posągiem, mówiąc: «Co za szkoda!.. takie ładne posągi!... ten przeklęty fabrykant nie znał się na nich.»