Strona:Pastorałki i kolędy z melodyjami czyli piosnki wesołe ludu w czasie świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane (Mioduszewski).djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A kiedy mnie do dworu paść owce wyprawił,
To mi kozuch dał nowy, jesce błogosławił.
Dobze mi się tam działo, bom i w kuchni bywał,
Kuchazowi językiem rądelkim pomywał.
Dworscy mnie tez lubili zem grywał na lize,
To mi cęsto dawali oblizać talize,
Pijołek tez i wino, konfitury zjodał,
Co mi hajduk Kozera dawał jak naskradał.

Kuba

Niedarmoć się jak widzę gęba wykrzywiła,
Pewnie temu ześ dworskich kąsków jodał siła.
A gdy zgniłe flacyska kuchaze płókali,
Tyś rozumiał zeć wina małmazyi dali.
Konfitury co hajduk z pokoju wynosił,
Wsyscy nos zatykali, tyś się o nie prosił.
A cóz dopiero mówić jak cię sanowano,
Gdy Pan kazał rozciągnąć, niskoć się kłaniano.

Maścibrzuch

Ej Panci to był dobry, zdrajca Podstarości,
Ten mi nieraz, ba cęsto porachował kości.
Gdym raz do mościwego posed skar-zyć Pana,
Cęstowałci mnie za to jak złego hamana.
I jak mnie zacął łechtać po bokach a sceze,
Tom obiema końcami grał jakby na lize.
Dosłuzyłem się wrescie nie najgozej potem,
Aze skóra dr-zy na mnie gdy se wspomnę o tem.
Bom wziąn był na sukmanę bitych bardzo wiele,
Iz mam dotąd floresy po mem gzesnem ciele.

Kuba

Takać to jest zapłata u Wielmoznych Panów,
Lepiej, lepiej mój bracie słuzyć u Plebanów.
Kto słuzy u dobrego mościwego Xiędza,
To pedają ze temu nie dokucy nędza.

Furgoł

Prawdę mówis mój bracie, ja ci pzyznam tego,
Bom tez słuzył półroku u Xiędza jednego:
To się cłowiek wylezał, nigdy nie nagłodził,
Nadewsystko zem cęsto w nocy smykać chodził.

Maścibrzuch

Takto u dobrych ludzi, to wsystko uchodzi,
A w tych dworach niescęsnych wsystko się nie godzi.
Raz mię zem był skrad skóry jakoś posądzili,
I za to postronkami djable plecy zbili.
Co prawda to i nie gzech zem raz kuchazowi
Smyknął kawał pieceni i chleb safazowi.
Ba.. zastalić mnie tez raz, kiedym był w piwnicy,
Drugi raz kejm otwierał do skzynki woźnicy.
Sadzawkim tez nawiedzał pańskie za górami,
Wtencos bracie kejm chodził do miasta z rybami.

Kuba

Oj jakiz z ciebie błozen! ja to znamienity
Pastucha, bo swą tzodę zawse w las obfity
Pozenę, i nikomu nie ucynię skody,
Bezpiecnie podziękuję, kiedy pzyjdą gody.

Maścibrzuch

Jazto błozen od ciebie mam być mianowany!
Wsak me słuzby są zawse ez wselkiej nagany,
Prawda ze tu lepsego nad cię nie znajdziewa,
Pzeto zdrowia twojego wsyscy sanujewa.
Jednak ześ mię tak grubo teraz pocęstował,
Błoznem niejakim nazwał, będzies ty załował.
Pójdźwa Furgoł od niego, niechaj tu sam lezy,