Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 62 —

słyszałem żeście coś mówili z sobą, zapewne to było oświadczenie i odpowiedź.»
«Nie wiem com bełkotał, sam tego nie czułem, i nigdybym nie mógł powtórzyć com jéj mówił; nie słyszałem nawet ani słowa z jéj odpowiedzi; ale czuję w duszy, ale widziałem w jéj oczach, że i ona mnie kocha.»
«Ja też to spostrzegłem, szczęśliwy człowieku; cieszę się z tego i winszuję ci, bo prawdziwie powiadam że rzadko takich kobiet.»
Za powrotem do domu, pan Sędzic nie widział jak Wincentę. Wszystko u niego nazywało się Wincentą. «Zawołaj Wincentę, chcę mówić ekonoma,» rzekł do swego lokaja; gdy ekonom przyszedł, «poszlij Wacpan kogo z tym listem do pana komornika C., on zapewne jutro przyjedzie, trzeba jemu dać tyle robotnika ile będzie potrzebował; on będzie rozmierzał, morgował i rozdzielał całą wieś.» Ekonom odszedł.
Własność miłości jest taka, że rozkochany wyszukuje jakby umyślnie powodów do trapienia siebie. I tak pan Sędzic lubo odebrał nieomylne dowody wzajemności, starał się jeszcze znaleść dwuznaczność w odpowiedzi Wincenty, którą był przywiódł sobie na pamięć. Ona potrzebowała czasu do wyexeminowania swych uczuć, a może też ona kocha innego? Ta niepewność go trapiła; pisał tedy list do niéj, który oddał jednemu ze swych włościan, przykazując aby nazajutrz poszedł za zmyślonym od siebie interesem do pierwszéj chaty