Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 44 —

«To ja go zabiję.»
«I to nie łatwo. On kiedy wyjeżdża, ma zawsze z sobą dwóch ludzi, ma fuzyą, pistolety i pałasz w wozie. Ale choćbyś i zabił, to drugi taki szelma będzie na jego miejscu. Ty sam zginiesz, i ani sobie, ani drugim pożytku nie zrobisz.»
«Dobrze mówisz kumie, nic nie można zrobić tym diabłom, powiada trzeci. Oj gdybyśmy to my sami nie byli tacy głupi jak jesteśmy, możnaby im coś zrobić; moglibyśmy ich wszystkich wyrznąć lub wywieszać. Nas jest więcéj jak ich; oni warci tego, ale teraz między nami samymi nie ma zgody. Są pochlebcy, są zdrajce; a potém, jak się tu porozumieć wszystkim... świat tak jest wielki...»
«I ty rozumiesz że po wyrznięciu ich wszystkich nie znajdą się inni na ich miejsce; oni się znajdą pomiędzy nami samymi powiadał inny; chłop nie może być bez pana, tak nam powiadają księża na ambonach, dodając: błogosławieni cierpiący, bo ich jest królestwo niebieskie. Cierpmy na tym świecie, a nam będzie lepiéj jak naszym tyranom na tamtym.»
«Diabli tam wiedzą jak tam jest na tamtym świecie, nikt jeszcze z tamtąd nie wrócił; ale co na tym, dołożył inny, my jesteśmy bardzo nieszczęśliwi.»
«Na frasunek, dobry trunek, powiada nasz Lejba arendarz (żyd w karczmie dzierżawiący wyszynk) i on ma racyą, rzekł gospodarz domu. Do ciebie, kumie!» i czarka obchodziła do koła.