Strona:Pan Obrażalski.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stach. Musimy coś obmyślić — toć to niemożliwie i siebie trapi i nas męczy..

Zosia. Biedny Julek, teraz sam siedzi i nudzi się
Zygmuś. Sam sobie winien. Ale w cóż się będziemy bawili?
Stach. Mamusia obiecała nam dać dobry podwieczorek i będziemy tańczyli...
Zosia. (skacze z radości) A ciastka będą?
Stach. Ależ naturalnie!
Zosia. (smutnie) Julek przepada za ciastkami...