Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pójdę pod twą, komendę, gdy po ciebie przyślą.
Śmiech ogólny odpowiedział na te słowa. „Konik polny“ zawołał:
— Jakto tak prędko? a więc musisz zacząć przygotowania. Jestem pewny, że wezwą was za lat pięć!
— Pójdzie wcześniej — szepnęła Joanna.
— Skądże wiesz o tem Joanno? — spytano.
Ale Jan d’Arc, nie dał jej odpowiedzieć, wołając:
— Ja sam pójdę, ale ponieważ jestem za młody, więc poczekam aż przyślą po Paladyna i pójdę z nim.
— Nie — odparła Joanna — on pójdzie z Piotrem.
Mówiła jakby do siebie i ja tylko usłyszałem te słowa. Spojrzałem na nią, robota leżała jej na kolanach, a twarzyczka miała wyraz natchniony. Usta poruszały się, ale słów żadnych usłyszeć nie mogłem, choć blizko niej siedziałem. Rozmowa ta jednak, zrobiła na mnie wrażenie. Byłem przesądny i chętnie wierzyłem w objawy nadprzyrodzone.
Noël Raingnesson rzekł:
— Jeden jest tylko sposób zbawienia Francji. Mamy między sobą jednego szlachcica. Dlaczegóż więc „Uczony“ nie mógłby zamienić swego nazwiska z nazwiskiem Paladyna?