Przejdź do zawartości

Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żna! Król o tem dowiedzieć się musi. Dość już się napróżnował, musi teraz zająć się sprawami kraju! — Myślał o naszym wydziedziczonym królu, wygnańcu, o Karolu VII.
— Dobrze mówisz — rzekł burmistrz. — Damy mu znać i to natychmiast. Przecież takie zbrodnie nie mogą być dozwolone. On tam spokojnie używa wczasu, a my tu nie jesteśmy pewni, ani dnia, ani godziny. Ogłosimy to, cala Francja wiedzieć o tem będzie!
Słysząc te ich mowy, zdawałoby się, że rozboje, pożary, które zniszczyły większą część kraju, są bajką, ten fakt tylko jest prawdziwy, ale to zwykle tak bywa, gdy sąsiad nasz cierpi — litujemy się, ale siedzimy cicho, gdy nas samych spotka nieszczęście — król musi stanąć w naszej obronie.
My młodzi, pilnując naszych stad, bawiliśmy się również polityką. Zdawało się nam, że jesteśmy wielkimi ludźmi. Ja miałem lat ośmnaście, inni o parę lat byli odemnie starsi. Pewnego dnia, Paladyn zaczął ostro napadać na generałów franeuzkich.
— Spójrzcie na Dunois! toż mi dopiero generał! Postawcie mnie na jego miejscu, nie będę wam gadał co zrobię, ale zobaczycie! Albo ten Saintrailles, czy La Hire! Śmiechu wrarci!
Przykro nam się zrobiło, że tak lekcewa-