duże wypukłe oczy. — Musisz czekać i czekać, a tu już wojna trwa lat sto i może nigdy nie weźmiesz w niej udziału. Gdybym teraz mógł być żołnierzem!
— Co do mnie, dłużej czekać nie myślę — rzekł Paladyn — i jak raz puszczę się w ruch, to głośnym się stanę. Są tacy, którzy lubią stać w odwodzie, ale ja muszę być na froncie!
Duch rycerski obudził się nawet w dziewczynkach, Marynia Dupont rzekła:
— Gdybym była mężczyzną, nie czekałabym jedhej chwili!
— Ja także! — zawołała Cecylia Letellier — nie wróciłabym z pola walki, pókiby został na placu, choć jeden Anglik.
— Et! — rzekł Paladyn — dziewczęta tylko gadać umieją. Niech cały ich tysiąc stanie w obec garstki nieprzyjaciela, to na pierwszą zaczepkę, uciekać zaczną, aż się kurzyć będzie za nimi. Ot i mała Joasia, pewno nam zagrozi, że stanie się żołnierzem!
Myśl ta tak śmieszną się wydała, iż wszyscy parsknęli śmiechem. Paladyn wciąż żartował. — A cóż myślicie! jak zasłużony weteran rzuci się w sam środek walczących. Zostanie oficerem, pod błyszczącym hełmem ukryje zmieszanie, na widok nie przedstawionego sobie nieprzyjaciela! Nie! będzie kapitanem! Jak huragan wpadnie na wroga!
Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/25
Wygląd
Ta strona została przepisana.