Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cudnym, wzruszającym głosem, zaczął nam śpiewać „Pieśń o Rolandzie“.
Wszyscy powstali, policzki pałały, oczy błyszczały, a gały umierający Roland, zbladłemi usty wypowiedział ostatnią modlitwą, słuchacze głośno płakać zaczęli. Śpiewak umilkł, rzuciliśmy się ściskać go i całować; ale mała Joasia była pierwszą, i pocałunkami pokrywała twarz jego.
Burza szalała na dworze, wędrowiec już się jej nie bał. Mógł w chacie pozostać, choćby na zawsze.

ROZDZIAŁ V.

Każde z nas dzieci, miało przezwisko, Joasia posiadała ich kilka, niektóre nosiła do końca życia. Ponieważ bardzo łatwo rumieniła się, przezwaliśmy ją — Wstydliwą. Wszyscy byliśmy patryjotami, ale ją przezwaliśmy — Patryjotką, gdyż nasze uczucia w obec jej uczuć, zupełnie bladły. Nosiła też miano Pięknej, nie dla piękności ciała, ale dla nadzwyczajnego charakteru. Przezwiska te, jak również nazwa — Dzielnej, pozostały do śmierci.
Rośliśmy szczęśliwie i doszliśmy do wieku, w którym bierze się żywy udział we wszystkiem, co się dzieje.
Wieści z pola walki dochodziły niepocie-