Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

potem król angielski wrócił do domu, by odpocząć na laurach, kraj niszczyły bandy Wolnych ludzi, pozostających na żołdzie Burgundzkiej partyi. Jedna taka banda, napadła na Neufchâtel, i pewnej nocy, przy blasku palącego się dachu nad domem naszym, widziałem, jak zamordowano przy wybuchach śmiechu wszystkich, drogich sercu memu (ocalał tylko brat najstarszy, wasz przodek). O mnie zapomniano, więc też ocalałem. Gdy zbóje odeszli, wypełzłem z mej kryjówki i płakałem noc całą, patrząc na palące się domy, zostałem sam, pomiędzy rannymi i umarłymi, bo wszystko co żyło uciekło.
Ksiądz z Domremy zabrał mię, a gospodyni jego stała się dla mnie najlepszą matką. Ksiądz nauczył mnie czytać i pisać, dumny byłem z tej nauki, gdyż wioska cała była niepiśmienną. Plebania znajdowała się blizko kościoła, a za nim ciągnął się mały ogródek, należący do rodziców Joanny. Rodzina jej składała się: z ojca, Jakóba i matki Izabeli Roniec; syn Jakób, miał lat dziesięć; Piotr ośm, Jan siedm, Joanna miała lat cztery, a ostatnia Katarzyna, niespełna rok. Dzieci te od początku były moimi przyjaciółmi. Miałem jeszcze i innych towarzyszy jak Piotr Morel, Stefan Roże, Noel Rainguesson i Edmund Aubrey, którego ojciec był wówczas merem; bawiły się