Strona:Pamiętniki o Joannie d’Arc.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tak, jakgdyby zwyczajna świeczka, mówiła o wiecznie świecącem słońcu: „byliśmy kiedyś towarzyszami“. A jednak to prawda; byłem towarzyszem jej zabaw, i walczyłem u jej boku; do dziś dnia widzę, jej wątłą postać pochyloną nad szyją konia, i lecącą na czele wojska francuskiego, w sam środek walki. Byłem z nią do końca, i gdy nastały straszne dni, które pozostaną wieczną plamą historji Francji, mnie się dostał ostatni uścisk jej ręki.
Po upływie lat, gdy to cudowne dziecko, ofiara złości ludzkiej, pozostało wspomnieniem, czegoś nadzwyczajnego, niepojętego, zrozumiałem, że była to najszlachetniejsza dusza, jaka kiedykolwiek ujrzała światło dzienne.

ROZDZIAŁ II.

Ja, Ludwik de Conte, urodziłem się w Neufchâtelu, 1 Stycznia 1410 r. to znaczy, na dwa lata przed urodzeniem się Joanny d’Arc w Domremy. Rodzina moja w pierwszych latach tego stulecia, przeniosła się z okolic Paryża w te strony. Z politycznych przekonań należeliśmy do Armaniaków-patryjotów: partja ta trzymała za królem, pomimo jego niedołęztwa.
Druga partja — Burgundczyków, stała po