Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A co? Twój gość jest grzeczniejszym od ciebie, nie uważa on wcale za potrzebni, aby mnie trzymać w ukryciu!
W drodze, podczas, gdy powóz toczył się między łamami zboża. Hourdequin znów mówić zaczął o ziemi, która dlań była źródłem ustawicznym kłopotów. Pokazywał gościowi swemu sprawozdania z dochodów, przekonywał go cyframi, gdyż od kilku już lat zaprowadził był u siebie ścisłą rachunkowość. W Beaucyi nikt się nie trzymał tego zwyczaju, a nawet drobni posiadacze i włościanie ironicznie wzruszali ramionami, nie rozumiejąc konieczności prowadzenia rachunków. A jednak tylko z pomocą rachunkowości można było znać dokładnie swoje położenie, wiedzieć które produkta przynosiły zyski a które powodowały straty i nadto oznaczyć ścisłą cenę sprzedaży każdego produktu. To też u niego każde zwierzę, każde narzędzie nawet posiadało dwie rubryki: „dochód“ i „rozchód, “w każdej więc chwili mógł wiedzieć o dobrym lub złym rezultacie swych trudów.
— Przynajmniej — rzekł z uśmiechem — mogę obserwować jak mi wszystko marnieje.
Przerwał rozmowę i zaklął gniewnie pod nosem.
Już od kilku chwil uwagę jego zwróciło jakieś zbiegowisko nad brzegiem gościńca. Pomimo niedzieli, wysłał on był na łąkę świeżo kupioną maszynę do przetrząsania siana zupełnie nowego