Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

maite posady. Gdy był blizkim osiągnięcia celu, odmawiał, podając najniedorzeczniejsze powody. Za to innych pilnował, żeby się w pracy nie opuszczali.
Jeżeli wieczorem Jan wziął gazetę do przeczytania, zaraz wołał:
— Poszedłbyś lepiej spać, jutro wstaniesz późno i znów będzie dzień stracony. Słyszane to rzeczy, by ten chłopak ośmielił się przynieść w przeszłym tygodniu mniej pieniędzy niż należało? Brakowało osiem franków! Ale powiedziałem już majstrowi, żeby mu nie oddawał pieniędzy do ręki. Ja sam będę je odbierał.
Jan, rad nierad, szedł spać, żeby nie słuchać dalszych wymówek ojca. Zresztą gdy Sylweryusz był obecny, unikał rozmów, polityka go nudziła, z kuzynem mało sympatyzował; był zdania, że tenże dał się wywieść w pole.
Jeżeli zaś żona i córka, sprzątnąwszy ze stołu, gawędziły z sobą po cichu, Macquart na nie zrządził:
— Ach, próżniaczki! Czy to nie ma nic do naprawiania w domu? Chodzimy wszyscy w dziurach... Słuchaj, Gerwazo, wstępowałem do twojej pani i dowiedziałem się pięknych rzeczy o tobie. Jesteś latawiec i próżniak.
Gerwaza, dwudziestoletnia dziewczyna, wstydziła się gdy ją tak łajano przy Sylweryuszu, który z tej przyczyny także w przykrem był położeniu. Jednego wieczoru, gdy przyszedł później niż zwykle i nie zastał wuja w domu, widział, że obie ko-