Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mąż, urażony, wstał późno i przepędził resztę dnia paląc fajkę na dworze.
Od tej chwili Macquartowie prowadzili życie jak najstosowniej dla siebie urządzone. Przyjęli za zasadę, że żona będzie pracowała w pocie czoła na utrzymanie męża. Fina, lubiąc instynktownie pracę, nie sprzeciwiała się temu porządkowi rzeczy. Była anielskiej dobroci, dopóki się nie napiła. Znajdując że lenistwo męża jest naturalnem, oszczędzała mu wszelkiej roboty. Jej ulubiony grzeszek, anyżówka, nie robił jej złą, ale sprawiedliwą. Wieczorem. kiedy się zapomniała przy butelce a Antoni szukał kłótni, wtedy wpadała na niego z zaciśniętymi pięściami, wyrzucając mu niewdzięczność i lenistwo. Sąsiedzi słyszeli peryodyczne hałasy w mieszkaniu małżonków i przyzwyczaili się do nich. Była to bijatyka nie na żarty. Żona uderzała jak matka karcąca niedobre dziecko, ale mąż zły i mściwy, nie żałował razów, które zadawał z rozmysłem i nieraz nieszczęśliwą o mało że nie nabawił kalectwa.
— Skorzystasz wiele na tem, jak mi złamiesz nogę albo rękę — powtarzała — któż cię będzie żywił, leniuchu?
Wyjąwszy tych scen gwałtownych, Antoni był zupełnie zadowolony ze swojego nowego położenia, miał dobrą odzież, jadł i pił do syta. Zupełnie też zaniedbał koszykarstwa. Czasem z nudów, postanowił upleść z jaki tuzin koszyków, ale najczęściej nie skończył pierwszego i chował pod kanapę