— Benedetto... Benedetto...
— Wracam do ciebie, mój miły... jestem przy tobie, mój Dario... Jestem...
I stojąc tuż przy umierającym kochanku, Benedetta mówiła dalej:
— Przysięgłam, złożyłam obietnicę Madonnie, że nie będę nigdy należała do żadnego człowieka, nawet do ciebie, mój najdroższy, aż dopiero, gdy Bóg na to pozwoli i pobłogosławi nas za pośrednictwem kapłana. Chciałam pozostać w dziewictwie, niepokalana jak Madonna, nieznająca cielesnych poniżeń. Chciałam być lilią przeczystej białości i jako taka złożyć się w darze tobie, mój Dariu, tobie, kochankowi mojego serca, tobie, wybranemu z pomiędzy wszystkich, tobie, byś stał się jedynym panem mego ciała i duszy!... Ach, ta dziewiczość moja, z której tak się pyszniłam! Ta dziewiczość moja, którą obroniłam przed tamtym, walcząc jak z wilkiem, gryząc go i raniąc zębami i paznogciami... ach, ta dziewiczość moja, z której tak się pyszniłam! Ta dziewiczość moja, którą łzami i prośbą obroniłam przed tobą samym... chcąc, byś ją uszanował i zachował na świętą godzinę dozwolonej miłości... Ach, żebyś mógł wiedzieć, jak ciężko mi przychodziło bronić się przed tobą, jakże pożądałam módz oddać się tobie, módz być twoją! Ach, Dariu mój, jakże namiętnie łaknęłam całego ciebie, jakże płomiennie oddawałam się tobie cała, zu-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/948
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.