Strona:PL Zola - Rzym.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chemi wydawały się na odgłosy z zewnątrz ku niemu dolatujące! Drzwi te dzieliły Watykan od świata żyjących. Wszak wszystko co widział po za niemi, świadczyło o życiu zastygłem, zakrzepłem przed kilku wiekami. Nawet ubiory sług papieża nosiły piętno innej epoki, były też same co w szesnastem stuleciu, tak że był to świat z przed lat trzystu, świat rządzący się owoczesną etykietą i owoczesnemi ideami. Od lat dwudziestu pięciu papieże, ulegając wyniosłości tradycyjnej swej dumy, zamknęli się w Watykanie, jako dobrowolni więźniowie, w ten sposób protestując przeciwko przemocy króla włoskiego, lecz zasklepienie się ich w przeszłości sięgało odleglejszych czasów. Zakuli oni katolicyzm w okowy dogmatów, a jeżeli nie padł on dotychczas, to jedynie dzięki doskonałości hierarchicznej organizacyi swego duchowieństwa. A więc łatwość przystosowywania się, giętkość tej doktryny była tylko pozorną?...
W chwili rozstania się, Narcyz rzekł:
— Przepraszam cię, mój drogi księże Piotrze, iż napróżno cię dziś trudziłem... Wyznam ci, że zaczynam posądzać mojego kuzyna monsignora del Zoppo o brak szczerości w całej tej sprawie... Najwidoczniej lęka się skompromitować... Jeszcze z nim pomówię, lecz słabą miejmy nadzieję w skuteczność mojego nalegania...
Była już szósta blizko, gdy Piotr powrócił do pałacu Boccanera. Zazwyczaj wchodził