Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkiej. Piotr był teraz pod nowem wrażeniem, patrzał na tę skromną książkę szkolną i nawał myśli, zrodzonych tym widokiem, wstrząsnął nim z niespodziewaną siłą. Wiedza, którą dotychczas wykluczał a przynajmniej na bok usuwał w swych marzeniach o nowej religii, wiedza wkroczyła w marzenie jego i poczuł, że opanowała je na zawsze z wszechpotężną siłą, właściwą prawdzie. Ten mały podręcznik szkolny, który wziął do ręki w chwili wielkiego duchowego napięcia, naraz zbudził go, nowe dając pojęcie, które doszczętnie zmiotło nietylko katolicyzm, pyłem dawnego gmachu będący, lecz zarazem i wszystkie koncepcye religijne, wszystkie hypotezy bozkości. Piotr naraz ujrzał jasno, że człowiek wiedzy nie może wierzyć w objawione prawdy, w tajemnice i dogmaty, w system roździelania nagrody lub kary, bo wiara jego zmarła już na zawsze a bez wiary katolicyzm nie może się ostać. Było to jakby ostrze noża, które spadło i na zawsze przecięło granicę. Było to jakby ostrze noża, które spadło i na zawsze przecięło granicę. Wiedza jest zatem wszystkiem w przyszłości, ona jedna trwania wieków się nie lęka, bo ona jedna jest wieczną. Naiwnem jest mówić, że rozum nie sprzeciwia się wierze i że wiedza powinna być służebnicą Boga. Wszak skutkiem prawd, przez wiedzę zdobytych, Kościół ujrzał się zmuszony dla uratowania chociażby fragmentów Pisma, osłonić je zagadkową rozcią-