Ratował w ten sposób swoją miłość własną jako inżynier-konstruktor. Potem, wyciągnąwszy pięść ku Bonneville — wykrzyknął:
— Niech pozdychają! Teraz ja będę skakał!
— Nie przedstawiaj się takim złym — rzekła Paulinka łagodnie. — Tylko biedacy nieszczęśliwi mają prawo być ziemi... Odbudowałbyś te palisady, gdyby o to chodziło... dlaczegóżby nie!...
Już uspokoił się, jakby wyczerpany tym wybuchem gniewu.
— O nie! — mruknął przez zęby — toby mnie zanadto męczyło... Ale ty masz rację, nie warto się gniewać... Czy ich morze potopi, czy nie potopi, a co mnie do tego!?
Znowu zapanowało milczenie. Chanteau zapadł znowu w swą nieruchomość schorowanego człowieka, na tyle tylko podniósł głowę, aby przyjąć pocałunek syna. Proboszcz siedział i kręcił młynka palcami rąk, doktór chodził założywszy w tył ręce. Wszyscy teraz przypatrywali się małemu Pawełkowi śpiącemu, którego Paulinka broniła nawet od pieszczot ojca, aby go tylko nie budzić! Od chwili ich przybycia prosiła wszystkich, aby nie mówili głośno, nie chodzili około kołderki, w którą dziecko było zawinięte. Nawet pogroziła szpicrutą psu, który warczał na konia odprowadzanego do stajni.
— Myślisz, że cię usłucha i umilknie — mówił Lazar z potrzeby mówienia. — Godzinę będzie szczekał, aż uszy popękają. Nigdy w życiu nie widziałem psa równie nieprzyjemnego. Jak się tylko kto ruszy, zaraz mu to przeszkadza i doprawdy, nawet człowiek nie wie, że ma swego psa, tak dalece żyje on sam dla siebie... Ten smutny okaz psiego rodu, tylko zwiększa żal mój po poczciwym Maćku!...
— Ile też lat ma Minuszka? — zapytał doktór. — Jak tylko zapamiętać mogę, widziałem ją w tym domu...
— Będzie miała już pewno szesnaście lat skończonych — odpowiedziała Paulinka — i mimo wieku swego, ma się doskonale.
Minuszka, która ciągle się myła, siedząc na framudze okna sali jadalnej, podniosła łeb do góry, gdy doktór
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/349
Wygląd
Ta strona została przepisana.